Siemaaa! Tak, wiem, dawno pisałem, ale uwierzcie, że chciałbym mieć na to więcej czasu, ale obowiązki dnia codziennego nie zawsze na to pozwalają, ale już nadrabiam zaległości ツ! W piątek byliśmy na wizycie kontrolnej w lubelskiej klinice chorób układowych tkanki łącznej i wiecie co? Po raz pierwszy jadąc na kontrole nie byłem tak spokojny jak tym razem - jakoś podświadomie byliśmy dobrej myśli, że będzie wszystko dobrze i będzie to krótki pobyt w szpitalu ツ Jest to już 28 wizyta w szpitalu, może powoli zaczęło wchodzić nam to w rutynę szukając rozrywek w szpitalach by nie zwariować z nudów ツ Na szczęście intuicja mnie nie myliła i tak oto tym sposobem posta, którego czytasz w tym momencie piszę z Krakowa bo po krótkiej obserwacji Martyna została wypuszczona do domu ツ Ba! Mało tego! Lekarz konsultujący stwierdził, że z takimi wynikami to można spokojnie pół roku się nie pokazywać jednak Pani Ordynator prowadząca przypadek Martyny ostudziła ten entuzjazm i mamy poja...
...czyli historia Motyla, który uczy się latać z podciętymi skrzydłami...