Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2016

Zmiany, zmiany, zmiany...ツ

Siema! W poprzednich postach pisałem o tym, że Martyna mnie potrzebuje w Krakowie, pisałem też o tym, że każdy z nas ma jakiś moment zwrotny w naszym życiu... Od dłuższej już chwili w mojej głowie działo się coś co męczyło coraz bardziej - rozdarcie między Krakowem gdzie jest Martyna na ciągłej rehabilitacji, a Lubaczowem gdzie jestem ja w pracy oddalony o blisko 300 kilometrów... Taki stan rzeczy nie mógł już dłużej trwać- postawiłem wszystko na jedną kartę i zwolniłem się z pracy - przeprowadzę się do Krakowa żeby być tam cały czas z Martyną.  Po 5,5 roku pracy w jednym miejscu ciężko jest podjąć tą decyzję ot tak, ale cóż - trzeba przyjąć na klatę nowe wyzwanie - nowe miasto, nowa praca. Nie mam tam jeszcze żadnej pracy, przyjadę do Krakowa i będę szukać na miejscu...jest ryzyko, że wyjdę na tym jak Zabłocki na mydle, ale nie dowiem się jak nie spróbuje ツ Głównym powodem tej decyzji było oczywiście dobro Tyny, wiem, że ona mnie bardzo w Krakowie potrzebuje.  Możliwe

Z takim wsparciem źle być nie może ツ

Siema! Mimo chłodu za oknem gorący tydzień za nami jeśli chodzi o doniesienia medyczne - we wtorek odwiedziny w Krakowskim szpitlau gdzie sprawdzano stan ręki po ostatnim ostrzyknięciu botoksem - okazuje się, że ręka póki co nie kwalifikuje się do kolejnego podania toksyny (mimo wszystko to jest dobra wiadomość ツ ) czyli trzeba będzie zrobić kolejne podejście w grudniu, a jak wtedy ręka zakwalifikuje się na podanie toksyny botulinowej to w styczniu Tyna dostanie ostatni "strzał" w rękę ツ Kolejną wizytą były odwiedziny w Rzeszowskim Centrum Chirurgii Naczyniowej gdzie sprawdzali co tam w zmienionych chorobowo tętnicach słychać...i tu nieziemsko miła niespodzianka - bardzo dobrze słychać dosłownie i przenośni ツ Wyraźnie słychać przepływ krwi przez zmienioną tętnice, widać, że wstawione stenty spełniają swoją funkcję, dobrze rozwinja się krążenie oboczne, a jakby tego było mało wydaje się to być jeszcze lepszy przepływ niż podczas ostatniej wizyty ツ Kolejna wizyta

Pomoc dla Emilki !

Siema! Drodzy Czytelnicy, dla odmiany dziś nie o Martynie, nie o Jej walce, która jak wiecie cały czas trwa. Cieszę się, że sporo Was tu zagląda na bieżąco, zaś zasięg bloga zatacza coraz szersze kręgi, zaś patrząc po mapie gdzie dociera zauważam coraz bardziej odległe zakątki - ciesze się, ale chciałbym to przede wszystkim wykorzystać pomagając małej bohaterce jaką bez wątpienia jest Emilka : Dziewczynka mieszka blisko nas, aż dziw bierze jakie nagromadzenie ciężkich chorób na metr kwadratowy, ale do rzeczy... U Emilii w wieku 8 lat wykryto raka mózgu, leczenie zakończyło się powodzeniem...niestety, tylko pozornym, ponieważ po 4 latach drań wrócił pod postacią medulloblastomy, czyli jednej z cięższych o ile nie najcięższych odmian guza mózgu.  Niestety, sprawa wygląda na obecną chwilę beznadziejnie - mała Księżniczka musi zostać poddana kosztownej terapii pod dowództwem Dr. Burzyńśkiego dostępnej w Niemczech za bagatela... 1.500.000 zł - jak to wielka kwota tłumaczyć chyb

A co by było gdyby...

Siema! Czysto ludzkim i naturalnym zdaje się być zastanawianie nad swoją przyszłością, lecz niestety bardzo często dodajemy do tego krótki przedrostek "A co by było gdyby..." spoglądając w przeszłość w kierunku momentu zwrotnego w naszym życiu.  Każdy z nas z pewnością po chwili namysłu jest w stanie wskazać punkt, który jego zdaniem był tym przełomowym ukierunkowując jego życie na określony tor. Dla nas, jak zapewne i wielu chorych takim punktem był moment gdy dowiedzieliśmy się o chorobie - musieliśmy dobrze poznać wroga by móc z nim walczyć, zmienić stare przyzwyczajenia na konto nowej rzeczywistości, przeanalizować krótkoterminowe plany i wiele wiele innych... Daleko mi do tego by głosić tu teorie predestynacji jednak bliski jestem temu - by użyć sformułowania, iż nic nie dzieje się z przypadku tylko czasami nie jest to wprost "podane na tacy" - często potrzeba czasu by dostrzec prawdziwą wartość owego wydarzenia.  Potrzebowaliśmy czasu by przetraw

Tydzień wolnego - Łańcut, miasto krokodyla, Bolestraszyce, Krasiczyn ツ

Siema! Tydzień, a zleciał jak jeden dzień - szkoda, że wszystko co dobre tak szybko się kończy...ツ Wczoraj zawiozłem Tyne do Krakowa i od jutra kolejny okres wzmożonych ćwiczeń. Jak zleciał tydzień? Oczywiście aktywnie, gdyż to jest zdecydowanie najlepsza forma odpoczynku  ツ Dużo czasu spędziliśmy na spotkaniach ze znajomymi, rodziną, a w dni wolne od pracy podjechaliśmy pozwiedzać okoliczne atrakcje by na chwilkę odskoczyć od codzienności. W pierwszy dzień wolny postanowiliśmy odwiedzić zamek w Łańcucie - Tyna nie była tam nigdy wcześniej, ja zaś ostatnio pewnie ponad 10 lat temu - ładnie, naprawdę ładnie - myślę, że kolejną wizytę złożymy tam ponownie zdecydowanie szybciej niż dekada ツ Z Łańcuta już rzut beretem do naszych serdecznych znajomych z którymi spotkaliśmy się po wykonaniu spontanicznego telefonu ツ Nie napisałem gdzie to dokładnie podjechaliśmy pozostawiając to jako zagadkę - czy zgadniecie w którym mieście na Podkarpaciu rynek zdobi pomnik kroko