Przejdź do głównej zawartości

Zęby, oczy i tętnice - toczeń gryzie jak słodycze...

Siema!
Ostatnie mroźne dni sprawiły, że Tyna musiała odpuścić rehabilitację w gabinetach - niestety kontakt z takimi mrozami jakie były ostatnio wywołują u Martyny wzmożoną spastykę, dostaje Ona paraliżu, który sprawia, że nie daje rady iść więc praktycznie cały tydzień zaszyła się w ciepłym mieszkaniu.
Piszę praktycznie bo ten tydzień wcale nie był taki stracony jeśli chodzi o leczenie - dzięki temu okienku w rehabilitacji znaleźliśmy chwilę by odwiedzić rodzinne strony w tym też między innymi stomatologa. Choroba też nie oszczędza zębów, które mocno osłabia - jeden jest już do usunięcia chirurgicznego, drugi zaś złamał się w pół więc trzeba było go dokleić.
Nie wiem czy wcześniej pisałem, ale do stomatologa jeździmy do rodzinnego Radymna - szczerze, nie znaleźliśmy lepszego stomatologa w Krakowie dlatego też jeździmy te blisko 300 kilometrów na wizyty. 

Ja osobiście jestem pełen podziwu z jakim uśmiecham na twarzy Tyna idzie do stomatologa - mnie siłą ciężko jest zagonić do dentysty, przyznaje bez bicia ツ
Przy okazji odwiedzin w Lubaczowie i Radymnie znów mogliśmy się spotkać ze znajomymi z tamtych stron, szkoda, że to była tak krótka wizyta bo myślę, że i tak nie odwiedziliśmy sporo miejsc, jednak dwa dni to za mało.
Kolejnym planem, który jak najszybciej musimy wcielić w życie jest odwiedzenie okulisty - Tyny wzrok jest coraz gorszy, zauważyliśmy, że od pewnego czasu nie widzi nic kompletnie na boki, a jedynie w linii prostej co oznacza, że jej pole widzenia znacznie się zmniejszyło - przeszkadza to w poruszaniu się bo nie widzi przeszkód, które napotyka podczas chodzenia dlatego coraz częściej potyka się o progi czy nierówności chodnika. Musimy koniecznie kogoś polecanego znaleźć na prętce, a tymczasem to co już wiemy to to, że w tym tygodniu już ponoć ma być cieplej, Tyna wraca do gabinetów, a w piątek jedziemy na kontrolę wszczepionych stentów - oby tu nie było żadnych przykrych niespodzianek ツ

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc