Przejdź do głównej zawartości

Aktywnie dla Martyny - dosłownie i w przenośni !


Siema!
Uffff...cóż to był za gorący okres w ostatnich dniach!
W sumie cały czas jest napięty grafik bo by ukończyć pisanie tego posta musiałem jeszcze usiąść przed pracą i dorzucić zdjęcia - po pracy od razu jedziemy na chwile do Radymna i wracamy do Krakowa na rehabilitacje - ale ok, do rzeczy bo nie o tym, nie o tym ツ

Zaczęło się już w piątek gdy to koncertem w Państwowej Szkole Muzycznej I st. w Lubaczowie odbył się koncert New&Old w wykonaniu uczniów, nauczycieli i absolwentów ww. placówki - wszystko przebiegło w miłej atmosferze, ale oczywiście nie obeszło się bez stresu - zaproponowałem by może podczas trwania koncertu zlicytować płytę z autografem Olgi Bończyk i dedykacją dla ludzi dobrej woli...i co w tym stresującego pomyślisz...otóż to, że to ja miałem poprowadzić na środku sceny tą licytacje! Wszystko w porządku, tylko nie spodziewałem się takiego obrotu spraw na godzinę przed koncertem ツ
Jakoś udało się wyjść na tą scenę i przeprowadzić tą licytacje - cóż, wystąpienia publiczne to nie jest moja mocna strona ツ
Najwięcej stresu czekać mnie miało jednak 2 dni później, w niedziele na boisku "Orlik" przy Szkole Podstawowej Nr. 2 w Lubaczowie gdzie rozgrywać się miał organizowany wspólnymi siłami przez Miejski Ośrodek Sportu i Football Academy Lubaczów turniej piłki nożnej dla dzieci, oraz bieg charytatywny na dystansie 5 kilometrów ulicami miasta Lubaczów organizowany przez Biegomanie Lubaczów.
A to wszystko organizowane było z głównym zamysłem - pomocy mojej Super-bohaterce ツ
Zdjęcie robione przez ośmiolatka! Kuba, świetlana przyszłość przed Tobą!
W skrócie o planach organizatorów można usłyszeć na spocie promującym wydarzenie - kto nie widział, zapraszam :


Z tego miejsca chciałbym serdecznie przeprosić operatora kamery bo wiem, że z pewnością nie miał łatwego materiału do obrobienia ツ Studio Razmi - dzięki !

Przygotowania do wydarzenia pochłonęły spoooro czasu, jednak nie mieliśmy pewności co do pogody - prognozy były sprzeczne by nie powiedzieć skrajnie różne.
Lecz gdy rano obudził mnie blask słońca za oknem już wiedziałem - to będzie dobry dzień 
Przygotowania zaczęliśmy już po godzinie 8 by ruszyć z oficjalnym otwarciem o godzinie 12:00.
Ciężko powiedzieć byśmy czekali na godzinę 12, a raczej odwrotnie - chcieliśmy by ten czas wolniej płynął gdyż rozmach imprezy był tak duży, że ciężko było momentami wszystko skoordynować co mogło później w czasie trwania imprezy wyjść...
Start, przywitanie, ciężko coś powiedzieć mądrego, składnego w momencie gdy pod sceną zebrała się spora liczba ludzi i wiesz, że wszyscy Cię słuchają - utwierdziłem się tym samym tylko w przekonaniu, że scena to to nie jest moje naturalne środowisko ツ
Miało być aktywnie i tak też było - z mocnym fitness jumpingiem weszły fenomenalne dziewczyny ze studia Active Group - dziewczyny, co tu dużo mówić - podziwiam, dla mnie było to męczące gdy tylko patrzyłem !
Te trampoliny naprawdę dają w kość i może wstyd się przyznać, ale pierwszy raz widziałem jak wygląda taki trening. Po występie wszystko stało się jasne skąd u dziewczyn z Active Group biorą się takie zgrabne nogi ツ 
Następnie wkroczyła Batuka z dziećmi prezentującymi Zumbe Kids oraz instruktorka Marzena, która zademonstrowała świetnie zorganizowany pokaz treningu na rowerach spinningowych z miłym akcentem na koniec w postaci "Naszej" piosenki przyprawił mnie o dreszcze ツ
Publiczność zaczęła płonąć w momencie gdy na plac gry wyszli zawodnicy footbagu, czyli popularnie zwanej zośki, którzy zademonstrowali niesamowity pokaz płonącej zośki, czyli żonglerka z użyciem palącej się żywym ogniem małej piłeczki, która jeszcze efektowniej prezentowała się podczas akrobacji ツ

Przyszedł czas na "I Lubaczowską Piątkę" - frekwencja dopisała, to musiał być udany bieg.
Gratuluje wszystkim zwycięzcom - pierwszy zawodnik przeciął linie mety już po 18 minutach !
Całą kolejną część imprezy stanowiły loterie i licytacje, a także odświeżanie widoku Orlika poprzez naniesienie nowego graffiti na jedną ze ścian znajdujących się po wewnętrznej części placu SP2.
Ogrom rzeczy na licytacje sprawił, że wydarzenie troszkę się przedłużyło, a w związku z tym końcówka była paląca niczym zośka podczas pokazu - ludzie czekali już na nagrodę główną jaką był rower miejski firmy "Romet" !
Warto było przyjść, zorganizowaliśmy sporo fajnych rzeczy na nagrody do loterii, wiele fajnych gadżetów na licytacje, wiele atrakcji dla chcących aktywnie spędzić ten niedzielny dzień by rozgrzać się przed emocjami panującymi wieczorami w polskich domach przy okazji pierwszego meczu naszych Orłów na EURO2016.
Kochani, cóż ja mogę po takim wydarzeniu powiedzieć więcej jak tylko skromne...DZIĘKUJĘ!
Dziękuję Sponsorom i Organizatorom - zawsze uważam, że niebezpiecznie jest wymieniać wszystkich imiennie by nie zaliczyć foux pas dlatego chciałbym po prostu podziękować WSZYSTKIM, którzy w choćby najmniejszym stopniu przyczynili się do tego wydarzenia - bez Was nie byłoby tego wszystkiego ! ! !
D Z I Ę K U J Ę w imieniu swoim, a także Martyny !
Jesteście W I E L C Y ! ! ! Dzięki WAM zebraliśmy dokładnie podczas koncertu w Szkole Muzycznej 533,78 zł, zaś w niedziele na Orliku aż 11 115,34 zł co spokojnie wystarczy na prawie dwa pełne miesiące rehabilitacji ツ
Ciesze się, że byliście z nami - dziękuję raz jeszcze!
Podczas organizacji tego wydarzenia poznałem sporo nowych osób - m.in Mistrza Świata w kickboxingu w formule full contact, który chciał się z nami jeszcze spotkać po wydarzeniu i zagrzać do dalszej walki - po pełnym energii spotkaniu akumulatory naładowane, można działać dalej !
Mateusz, szybkiego powrotu do zdrowia!


A tymczasem zapraszam na chronologiczny układ zdjęć z wydarzenia ツ






















D Z I Ę K U J E M Y ! ! ! 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc