Przejdź do głównej zawartości

Przygotowania do wyprawy - 2.VII. - przybywaj !


Siema!
2 lipiec coraz bliżej...ten dzień jak co roku będzie nam przypominał o tym, co wydarzyło się w roku 2014...
Chcemy ten dzień w jakiś sposób uczcić pokazując choróbsku, kto tutaj tak naprawdę rządzi ツ
Może uważnie czytający pamiętają wpis z 8 lutego br. w którym relacjonowałem pobyt w Zakopanem i opisałem jaki chcemy osiągnąć cel przed upływem dwóch lat?
Heh, tak wiem, to milion wpisów temu, więc nie odsyłam do niego i już  szybko przypominam o czym wtedy pisałem a teraz wprowadzam w praktykę to o czym wtedy tylko teoretyzowałem ツ
Chcemy udowodnić samym sobie, a może i innym szukającym motywacji do działania czytelnikom zmagającym się z chorobą, że można zdobyć górski szczyt po niespełna dwóch latach od momentu, gdy młody człowiek po wyjściu ze śpiączki uczy się wszystkiego od nowa - od podstaw. 
Film poniżej prezentuje Tynę sprzed dokładnie 23 miesięcy gdy stawiała swoje pierwsze samodzielne kroki :

Jak widać, nie było łatwo, po dziś dzień noga (wbrew pozorom) nie wróciła do pełnej sprawności, ale jak już kiedyś pisałem - po co są ograniczenia jak nie po to by je przełamywać ツ ?
Wybór prawdopodobnie padnie na Jaworzynę Krynicką, czyli szczyt położony 1114 m.n.p.m - dla zdrowego górala to jedynie pagórek, dla zaprawionego w górskich wyprawach turysty rozgrzewka przed dalszą wędrówką, dla nas będzie to naprawdę wyzwanie, tym bardziej, że będzie to taka nasza pierwsza górska wyprawa, a dodatkowo musimy zabrać w drogę wszystkie niezbędniki jak na największą wyprawę - leki, ciśnieniomierz itp. 
Trzymajcie za nas kciuki - może być ciężko po drodze, z pewnością będą kryzysy, ale zrobimy wszystko by się udało ツ

Komentarze

  1. Dokładnie ograniczenia trzeba łamać, dobre podejście ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Join NOW !

    http://illuminatiorganization.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc