Siema! Całe szczęście dzień dobiega końca i to już jego ostatnie godziny... Zauważyłem chociażby po dniu w którym Tyna złamała nieszczęśliwie rękę, że jak rano coś pójdzie nie tak to do końca dnia taka passa trwa. Rzadko to się zdarza, całe szczęście, ale jak wtedy od rana oparzone stopy skończyły się złamaniem ręki i wizytą w szpitalu tak dziś dzień zaczął się również słabo, ale po kolei... W związku z otrzymaniem renty i orzeczeniem całkowitej niezdolności do pracy złożyliśmy wniosek o dodatek opiekuńczy przysługujący rencistom z ZUSu - fortuna to to nie jest bo 200 zł, ale już byłoby na dwie godziny rehabilitacji czy też 5 paczek Plaquenilu. Wizyta umówiona na godzinę 11:00 więc rano czas wyjeżdżać, a tam już pierwsza niespodzianka zwiastująca ciąg dalszy dnia - tył samochodu został dość mocno przetarty przez inny samochód, a sprawcy brak...trzeba będzie już pomalować ten zderzak by nie straszyć samochodem...nic, jedziemy dalej bo nie ma czasu, tym się będę później martwić....
...czyli historia Motyla, który uczy się latać z podciętymi skrzydłami...