Siema!
Całe szczęście dzień dobiega końca i to już jego ostatnie godziny...
Zauważyłem chociażby po dniu w którym Tyna złamała nieszczęśliwie rękę, że jak rano coś pójdzie nie tak to do końca dnia taka passa trwa. Rzadko to się zdarza, całe szczęście, ale jak wtedy od rana oparzone stopy skończyły się złamaniem ręki i wizytą w szpitalu tak dziś dzień zaczął się również słabo, ale po kolei...
W związku z otrzymaniem renty i orzeczeniem całkowitej niezdolności do pracy złożyliśmy wniosek o dodatek opiekuńczy przysługujący rencistom z ZUSu - fortuna to to nie jest bo 200 zł, ale już byłoby na dwie godziny rehabilitacji czy też 5 paczek Plaquenilu. Wizyta umówiona na godzinę 11:00 więc rano czas wyjeżdżać, a tam już pierwsza niespodzianka zwiastująca ciąg dalszy dnia - tył samochodu został dość mocno przetarty przez inny samochód, a sprawcy brak...trzeba będzie już pomalować ten zderzak by nie straszyć samochodem...nic, jedziemy dalej bo nie ma czasu, tym się będę później martwić...
Wizyta, czyli punkt kulminacyjny dnia też nie poszła po naszej myśli - najpierw długie oczekiwanie w kolejce by finalnie po blisko dwugodzinnej obsuwie otrzymać wynik "nie przysługuje"...no cóż, szereg wypisanych przez Panią orzecznik chorób to widocznie zbyt mało...
Wizyta, czyli punkt kulminacyjny dnia też nie poszła po naszej myśli - najpierw długie oczekiwanie w kolejce by finalnie po blisko dwugodzinnej obsuwie otrzymać wynik "nie przysługuje"...no cóż, szereg wypisanych przez Panią orzecznik chorób to widocznie zbyt mało...

Daje do myślenia jednak, skoro takie "CV" nie jest wystarczające do uzyskania zasiłku to czym jest te ekskluzywne 200 zł dla tych, którzy otrzymują ten dodatek? Zapewne mała kropelką w nie morzu, a oceanie potrzeb...
Po komisji mieliśmy jeszcze jedną sprawę do załatwienia, a mianowicie wyrobienie paszportu - blisko nam na Ukrainę, będziemy chcieli się kiedyś wybrać pozwiedzać bo poza terenami przygranicznymi nigdy nie byliśmy we Lwowie czy Kijowie, a ponoć jest tam przepięknie ツ
Pojechaliśmy do terytorialnego punktu ds. paszpotów, wypełniliśmy wnioski i czekamy na swoją kolej...prawem serii nie mogło być inaczej jak oczywiście komunikat obwieszczony przez "przemiłą" Panią z urzędu, że nas już nie obsłuży ponieważ za pół godziny kończy przyjmowanie stron, a petenci przed nami są tymi ostatnimi dziś obsługiwanymi...
Szczerze po tym wszystkim spuściliśmy głowy i udaliśmy się do domu marząc jedynie o tym by zjeść coś dobrego i wyczekiwać końca dnia co by nic więcej nie narozrabiać...
Sprawdziliśmy co dziś serwują na obiad w tanim barze nieopodal nas i było to o czym dawno w sumie marzyliśmy - rosół ze schabowym...😏 Oczywiście nie mogło być tak pięknie...po przyjeździe na miejsce okazało się, że rosół się skończył, a dzień zakończyliśmy pizzą...
Ale co by nie było, że cały dzień taki zły to muszę się pochwalić - Martyna przytyła 300 gram i ten wynik utrzymuje się już od kilku dobrych dni 👌
Jutro nowy dzień - jestem pewny, że będzie lepszy ✌
Komentarze
Prześlij komentarz