Siema...
Bardzo ciężko jest przejść do porządku dziennego po tym, jak Kuby z nami zabrakło...
Naprawdę, mocno mnie to dotknęło, znałem się przecież z Kubą od ministrantury, a w ostatnim czasie gdy zmagał się z chorobą poznałem Go jeszcze lepiej, inspirował i wspierał nas w trudnych chwilach doskonale rozumiejąc co to znaczy "szpital", rozumiejąc, co to znaczy wlew, był jakby bratem w walce...
Kuba był tą osobą którą pokazywałem Martynie już w Jarosławiu na neurologii, w momencie gdy nie mówiła, nie chodziła, do końca chyba też logicznie nie myślała chcąc się poddać...przedstawiałem Jej Kubę jako wzór - "(...)popatrz na Niego, on walczy, czy Ty też musisz (...)" zagrzewałem do walki...a teraz? Czuje pustkę, brak, uczucie do opisania którego brakuje mi słów..
Cóż, teraz Kuba jest już tam na górze i z pewnością śmiał się do nas w momencie gdy zespół zaśpiewał dla Niego w tym ostatnim dniu na jakże pięknej mszy żałobnej...
Jestem dumny i zaszczycony tym, że mogłem Kubę poznać...
Nauka Kuby na pewno nie poszła na darmo - w nas na pewno zostanie sporo z lekcji przez niego prowadzonych na różnych etapach walki, zobowiązujemy się do kontynuowania walki na styl Kuby - walka, walka, walka, walka z uśmiechem na twarzy, do końca i jeden dzień dłużej!
Kończąc ten temat wrzucę tu jeszcze film pożegnalny, w którym można posłuchać fragmenty pięknego kazania oraz śpiewów wykonywanych przez zespół Twoje Niebo, którego to solistą był Kuba.
Komentarze
Prześlij komentarz