Przejdź do głównej zawartości

Endoksan 600mg + Lekarz orzecznik ZUS :)

Siema!
Kolejna wizyta na klinice za nami - po raz kolejny nie była ona miła...nie chodzi tu o personel, bo ten jest jak najbardziej OK, tylko o to, jak Tyna czuje się po kolejnym wlewie, a czuje się fatalnie. Jak już wcześniej wspominałem ciężko je znosi, wymioty, nudności, brak apetytu, ciągłe uczucie chłodu...
Dziś, tuż przed wyjściem do domu jakby było mało dostała gorączki 39,2*C przez co znów trzeba było wbić welfron i podać kroplówkę obniżającą temperaturę. Na szczęście udało się uspokoić temperaturę, jednak skutki uboczne endoksanu już nie, przez co powrót do domu dłużył się w nieskończoność bo wymagał kilku postojów. Kolejny raz widzimy się tu za miesiąc, mamy nadzieje, że będzie lepiej aniżeli podczas tego pobytu.

Kolejną rzeczą o której chciałbym tu wspomnieć jest sprawa ZUSu, którego to lekarz orzecznik ustalił, że Martyna nie rokuje poprawy zdrowia w najbliższym czasie dlatego też, postanowił nie przedłużać Jej zasiłku rehabilitacyjnego. Ciekawa sprawa w jaki sposób ma rokować w momencie gdy nie otrzymuje zasiłku na rehabilitacje z naszego kochanego systemu? Na szczęście nie wszystkie ZUSy są takie straszne i tu na pochwałę zasługuje ZUS z Lubaczowa, gdzie kobiety pokazały mi furtkę do uzyskania renty dla Martyny - teraz "tylko kilka" papierów do zorganizowania i składamy wniosek o rentę. Jest to ostatnia, jedyna szansa na uzyskanie czegokolwiek od ZUSu, mamy nadzieje, że się uda...
Orzecznik uznał, że nie rokuje poprawy, heh...Martyna jeszcze zawstydzi tego orzecznika :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie...

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje z...

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wr...