Kolejna wizyta na klinice za nami - po raz kolejny nie była ona miła...nie chodzi tu o personel, bo ten jest jak najbardziej OK, tylko o to, jak Tyna czuje się po kolejnym wlewie, a czuje się fatalnie. Jak już wcześniej wspominałem ciężko je znosi, wymioty, nudności, brak apetytu, ciągłe uczucie chłodu...
Dziś, tuż przed wyjściem do domu jakby było mało dostała gorączki 39,2*C przez co znów trzeba było wbić welfron i podać kroplówkę obniżającą temperaturę. Na szczęście udało się uspokoić temperaturę, jednak skutki uboczne endoksanu już nie, przez co powrót do domu dłużył się w nieskończoność bo wymagał kilku postojów. Kolejny raz widzimy się tu za miesiąc, mamy nadzieje, że będzie lepiej aniżeli podczas tego pobytu.
Kolejną rzeczą o której chciałbym tu wspomnieć jest sprawa ZUSu, którego to lekarz orzecznik ustalił, że Martyna nie rokuje poprawy zdrowia w najbliższym czasie dlatego też, postanowił nie przedłużać Jej zasiłku rehabilitacyjnego. Ciekawa sprawa w jaki sposób ma rokować w momencie gdy nie otrzymuje zasiłku na rehabilitacje z naszego kochanego systemu? Na szczęście nie wszystkie ZUSy są takie straszne i tu na pochwałę zasługuje ZUS z Lubaczowa, gdzie kobiety pokazały mi furtkę do uzyskania renty dla Martyny - teraz "tylko kilka" papierów do zorganizowania i składamy wniosek o rentę. Jest to ostatnia, jedyna szansa na uzyskanie czegokolwiek od ZUSu, mamy nadzieje, że się uda...Orzecznik uznał, że nie rokuje poprawy, heh...Martyna jeszcze zawstydzi tego orzecznika :)

Komentarze
Prześlij komentarz