Przejdź do głównej zawartości

Żegnaj Nauczycielu..

Siema!
Dzień zaczął się bardzo dobrze, o 9 ćwiczenia po których wyszliśmy uśmiechnięci, zadowoleni - wszystko wychodziło tak jak powinno, sporo ćwiczeń wydolnościowych, które sprawiły, że ręka całkowicie się zapomniała i wyluzowała się tak, jak wszyscy byśmy tego chcieli... :)
Dla relaksu wybraliśmy się na chwilkę popodziwiać popularne "Maluchy", czyli Fiaty 126p, które 15.08 zjechały się do Krakowa na ogólnopolski zlot, jednak w związku z chorobą słoneczko nie jest przyjacielem Martyny i po zwiedzaniu maluszków musieliśmy pojechać na chwile się schłodzić przed wyruszeniem w miasto na obiad, szybki prysznic i gotowi do wyjścia, jeszcze ostatni rzut oka na rozkład jazdy MPK, sprawdzenie wiadomości od Was i...
i w tym momencie idylla pięknego sierpniowego dnia się kończy...
Jak grom z jasnego nieba spada na nas wiadomość o tym, że Kuba zakończył swoją walkę...
Po tej wiadomości już nie liczyło się nic, żadne plany - świat zatrzymał się w miejscu, wszystko stało się takie bez sensu...
Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć podpisując się pod tym, że Kuba był moim mentorem, nauczycielem, wzorem i idolem w sprawach walki z chorobą, ale oczywiście nie tylko, był przykładem świetnego chłopaka, jakby grał w zupełnie w innej lidze, ponad wszystkim, całkowicie poza moim zasięgiem, niedościgniony wzór...
To On swoją postawą pokazał mi jako pierwszy co to znaczy Walka z chorobą przez duże "W", to On swoją postawą zagrzewał Nas do walki kibicując Martynie...

Dziękowałem Mu kilkukrotnie za swoją postawę, za zaraźliwy optymizm...
Tak teraz myślę, że ja chyba tak do końca nie zdawałem sobie sprawy z tego jak Kuba jest chory, byłem pewny, że z tego wyjdzie nie dopuszczając do siebie myśli o niepowodzeniu...No bo kto, jak kto, ale On, przecież Jego to NIE MOŻE dotyczyć, to nie Jego liga...
Smutek który nam teraz towarzyszy jest nie do opisania, w głowie próbuje sobie to wszystko jakoś racjonalnie poukładać..dlaczego On?! Wzór, idol, mentor...
Przy osobie jaką był Kuba nietaktem byłoby opublikowanie czarno-białego zdjęcia, bo przecież tak barwna postać jaką był kłóciłaby się z Jego wizerunkiem ze zdjęcia...
Jedyne co nam tutaj na ziemi pozostało to tylko uklęknąć i pomodlić się za Ciebie Jakub - wiem, jak bliski był Ci św. Charbel więc to właśnie temu świętemu ofiaruje modlitwę za Ciebie i o to samo proszę Was, Drodzy Czytelnicy.
Uklęknij, pochyl głowę, pomódl się...
Kuba nie odszedł, on jedynie awansował do jeszcze wyższej ligi, której my tu na ziemi nie widzimy.. Wielki Człowiek.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc