Siema!
Lublin, Lublin i jeszcze raz...Kraków, ale od początku ;)
Imuran się kompletnie nie sprawdził, ba! Mało tego! Mógł psuć działanie innego leku stąd też zapadła decyzja o zmianie Imuranu na CellCept w dawce 1000mg - dużo, jednak jeśli taka jest potrzebna to trzeba tyle brać, ale tu się kończą złe wiadomości, teraz czas na sam pozytyw - wyniki znacznie się poprawiły, morfologia jest możliwie dobra (przy tym zespole chorób niemożliwym jest mieszczeniem się w widełkach norm), pozostałe wyniki reumatologiczne też zdają się kierować w dobrym kierunku, jedynie troszkę zaniżony współczynnik dopełniacza C4, jednak to też wydaje się całkiem "normalne" ;)
No i najprzyjemniejsza wiadomość ostatnich dni - kolejna wizyta w Lublinie dopiero za....3 miesiące! Od marca Tyna średnio co 3-4 tygodnie musiała się wstawić na oddział reumatologii celem kilkudniowej kontroli, a teraz? 3 miesiące spokoju od kliniki :) Cieszy, ponieważ teraz możemy skupić się już tylko na rehabilitacji i tym to sposobem Tyna wyszła w poniedziałek na wieczór ze szpitala, przyjechaliśmy na noc do Lubaczowa, przepakowaliśmy walizkę i we wtorek rano wyruszyliśmy w podróż do Krakowa gdzie nasza superbohaterka będzie mogła skupić się już tylko i wyłącznie na rehabilitacji.
W tym momencie jak ulał pasuje obrazek poniżej - I ♥ LBN
Kolejnym bardzo ważnym zadaniem będzie przełączenie Martyny z programu toksyny botulinowej w Jarosławiu na program w Krakowie - pierwszy krok już jest zrobiony, zaświadczenie z Jarosławia zdobyte - teraz już "tylko" podjechać do specjalistów w Krakowie i prosić o włączenie do programu.
W całą misje zaangażowane zostało nawet Ministerstwo Zdrowia - musi się udać :)
Wiążemy olbrzymie nadzieje z toksyną botulinową jako wspomagaczem w procesie usprawniania dłoni - miejmy nadzieje, że wszystko przebiegnie szybko, sprawnie i przyjemnie, bo ostatnio zdaje się że wszystko przebiega w ten właśnie sposób - piknik, Wieczór Uwielbienia, Lublin ♥.
Komentarze
Prześlij komentarz