Przejdź do głównej zawartości

Czas na przyjemności i odpoczynek... :)

Siema!
W dniu dzisiejszym nasza Tyna-Superbohaterka miała mieć podawaną toksyne botulinową w porażoną rękę, jednak wyniki badań pozostają wiele do życzenia i lekarz nie zdecydował się na wstrzyknięcie toksyny, a proces ten przeniósł na następny tydzień - teraz istnieje za duże ryzyko wstrząsu anafilaktycznego, miejmy nadzieje, że za tydzień będzie już lepiej i uda się podać ten botoks ;)

Ostatnie dni, jesli nie tygodnie kosztowały Martynę sporo nerwów, chciałem Jej w jakiś sposób uatrakcyjnić ten pobyt w Krakowie, który na obecną chwile kojarzy Jej się jedynie ze żmudnymi ćwiczeniami, dlatego też wybraliśmy się podczas weekendu na dwa duże wydarzenia pod Wawelem - odwiedziliśmy Tauron Arene oglądając tam KSW 33 - fajne wydarzenie, 17,5k widzów w hali, emocje od początku do końca, choć nie jesteśmy miłośnikami sportów walki, tak ta gala na pewno podbiła nasze serca i przy następnej możliwej okazji ponownie wybierzemy się na podobne wydarzenie :)


 Następnego zaś dnia w Krakowie na stadionie Wisły oglądaliśmy piłkarskie derby Krakowa będąc jednocześnie świadkami historycznego wydarzenia, mianowicie to pierwszy od 20 lat Cracovia wygrała na stadionie przy Reymonta 22.


Już wcześniej zaplanowałem, że po ostrzyknięciu pojedziemy do domu by Tyna troszkę odpoczęła, aby głowa "wystygła", bo ciągła, permanentna rehabilitacja nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty, a czasami to własnie tygodniowa pauza może zdziałać cuda, a w te wierzymy, bo sami byliśmy świadkami już kilku :)
Tak więc oficjalnie - TYDZIEŃ, uwaga TYDZIEŃ Martyna spędza w domu! Taki stan rzeczy w kończącym się już roku to naprawdę rzadkość - wierze, że znajdę kiedyś na tyle czasu aby przeglądnąć całą dokumentacje i wyliczyć dokładnie ile to dni Tyna spędziła w domu w 2015 rok, a wiem, że za dużo ich nie będzie ;) 
A tymczasem uciekam kończąc to pisanie, muszę pokazać Martynie co ją ominęło w domu i Lubaczowie podczas pobytu w Krakowie :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc