Przejdź do głównej zawartości

Nadzieja - nigdy jej nie trać!

Siema!
Nadzieja - to jedna z mocy jakie siedzą w człowieku, którą poznałem w momencie gdy Martyna zachorowała.
Pamiętam, jak lekarze mówili mi, że Martyna nigdy już nie będzie samodzielna, a na moje pytanie czy będzie chodzić żartowali w bardzo ironiczny sposób czy też inni odpowiadali wymijająco....
Jak wiecie miałem swojego Nauczyciela nadziei i dzięki temu byłem pełny wiary, że będzie dobrze...(Kuba - pamiętamy! Za dwa dni druga rocznica gdy śpiewasz dla Boga tam na górze, biorę wolne na ten okres i widzimy się w Radymnie!)
Sporo osób powtarzało jak mantrę "będzie dobrze" na co jedynie mogłem odpowiedzieć "wiem..". Pamiętam moment gdy Tyna "wracała do siebie", a ja starałem się za wszelką cenę nie zdradzić jej tego, że jest źle i lekarze nie widzą perspektyw na lepsze jutro - wciskałem tak zwany "kit", że wszystko jest w porządku i to było tylko takie chwilowe gorsze samopoczucie, że zaraz wyjdziemy z tego szpitala i to o własnych siłach, a to co do okola widzi to nie jest OIOM, a zwykła sala...na szczęście Tyna ze świadomością była długo na bakier i łykała to jak młody pelikan czyli co się powiedziało to to była to racja bo przecież bym jej nie kłamał...
To, co mnie codziennie rano pchało do szpitala to była nadzieja - nadzieja, że przecież źle być nie może bo przecież poddanie to jest dla słabych, a Tyna do tych nie należy..
Kolejnym etapem było przelanie Tynie nadziei, którą nagromadziłem przez te tygodnie gdy ona sobie smacznie spała...udało się, Tyna podjęła walkę ツ
Gdy przeprowadziliśmy się do naszej niespełna 20 metrowej klatki musieliśmy zmienić obraz w pokoju bo malowany na płótnie rower do niczego nie pasował - stwierdziliśmy, że zamówiliśmy indywidualny projekt z sztuką uliczną Banksy i dopiskiem - "There is always hope", który widać za nami na zdjęciu poniżej
fot. Adam Golec (Newsweek)
Wiem, że życie potrafi zaskoczyć, uwierzcie, wiem to doskonale, ale co by się nie działo - nadzieja umiera ostatnia i nigdy, ale to nigdy nie należy jej tracić! Pewne informacje spadają na nas jak grom z jasnego nieba, ale co by się nie działo - bądźcie dobrej myśli!

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc