Przejdź do głównej zawartości

Wolność!

Siema!
Ostatnie tygodnie w związku ze złamaniem wypełnione były wizytami u specjalistów, a dodatkowo do końca chcieliśmy zająć się oparzeniem stóp o którym mogliście przeczytać w relacji z wrześniowych wakacji. Na wizytę do Katowickiego naczyniowca wybraliśmy się w poniedziałek i na szczęście wszystko jest w porządku - na wskutek dużej ilości słońca spękały doszczętnie dziesiątki żyłek w stopach sprawiając, że od oparzenia prawa stopa Tyny nie jest w kolorze cielistym, a fioletowo-bordowa z akcentem na siny. Jak się okazało teraz jest to już tylko kwestia estetyki bo ta noga taka już będzie, ale co tam - estetyka nie jest tu najważniejsza jeśli chodzi o stopę, a z drugiej strony rzecz biorąc drugiej kobiety z taką stopą nie ma co sprawia Tynę jeszcze bardziej wyjątkową😎
Zdjęcia stóp pozwólcie, że Wam oszczędzę, ale za to zaprezentuje inne i tak oto...TAA DAAAM 📣

Kto ostatnio miał z nami styczność zapewne zauważył brakującego elementu - Tyna oswobodziła swoją lewą, ostatnią sprawną rękę z uścisku łuski i ortezy co nas cieszy niemalże tak jak dziecko cieszy cukierek ツ Ręka zrosła się prawie idealnie, jest lekkie wykrzywienie stawu w łokciu po tym złamaniu jednak jest to tak nieznaczna różnica, że gołym okiem nic nie widać 👌
Dziękujemy wszystkim za olbrzymie wsparcie w tym trudnym dla nas okresie, dziękujemy za wiadomości i pytania jak tam z ręką, jak sobie radzimy - dziękujemy!
Gdyby nie Wy to ta ręka nie zrosłaby się tak szybko, a dzięki dopingowi wystarczyło tylko 6 tygodni 💪
W listopadzie bierzemy się za oczy ponieważ w ostatnich tygodniach wzrok Martyny znacznie się pogorszył tak jeśli chodzi o ostrość jak i o barwę widzenia, miejmy nadzieję, że uda się to szybko naprawić 🤓

Komentarze

  1. Wolność jest najważniejsza... Bez dwóch zdań :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteście niesamowici, ciepli i uroczy. Mocno trzymam kciuki za zdrówko Martynki i Twoje. ❤

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc