Siema!
Jak wiecie z poprzedniego wpisu w poprzedni piątek Tyna trafiła na oddział kliniki w Lublinie - na szczęście jak to określili lekarze "przegląd" nie trwał długo i już na początku tygodnia Tyna wyszła do domu. No i tu nie koniec dobrych wieści - wyniki się ustabilizowały, nie ma rewolucji w leczeniu czyli ogólnie - J E S T D O B R Z E nie ma co psuć ツ

Ciąg dalszy leczenia prowadzić będziemy jednak dalej w Lublinie, ale do tego czasu mamy zrobić ciąg dalszy przeglądu w Krakowie, a ten tak na dobrą sprawę zaczęliśmy już zanim pojechaliśmy do Lublina. W przeddzień wyjazdu na Lublin odwiedziliśmy kardiologa, który to uznał Martynę za "bardzo ciekawy przypadek medyczny", któremu będzie chciał się przyglądnąć w środowisku szpitalnym więc teraz po wyjściu z kliniki czekamy na kontakt ze strony szpitala jak wyznaczą termin hospitalizacji i Tyna zamieni łóżko z reumatologicznego na kardiologiczne ponieważ niepokojące omdlenia wazowagalne nie dają od dłuższej chwili spokoju...
Mając zdecydowanie za dużo czasu w szpitalu stwierdziliśmy, że ten toczeń to w sumie fajny jest...nie pozwala się nudzić i nie prowadzi do rutyny ツ
Swoją drogą za niespełna 2 miesiące nasza kolejna "rocznica choroby", jak co roku będziemy chcieli ją jakoś zaznaczyć w kalendarzu, macie może jakieś pomysły ツ?
Swoją drogą za niespełna 2 miesiące nasza kolejna "rocznica choroby", jak co roku będziemy chcieli ją jakoś zaznaczyć w kalendarzu, macie może jakieś pomysły ツ?
Komentarze
Prześlij komentarz