Przejdź do głównej zawartości

Przypadkowa sesja zdjęciowa.

Siema!
Od kilku tygodni w mediach społecznościowych można oglądać zdjęcia, które wykonał nam nasz znajomy, który ku naszemu zdziwieniu był fotografem na ślubie u brata Tyny - świat jest mały, idziesz na wesele, a tu z zakrystii wychodzi znajomy z czasów studiów, którego talent eksplodował daleko poza skalę ツ
Zdjęcia stopniowo zostały wrzucane na profil TynaTRU - Nigdy się nie poddawaj by dziś powstał też i ten post podsumowujący. Tyna wyglądała tego dnia (co oczywiście jest u niej normąツ ) zjawiskowo i jesteśmy prze szczęśliwi, że udało się to uwiecznić w ten sposób ツ

Każde ze zdjęć było opisane jesiennymi wspominkami...które ze zdjęć trafiło do Was najbardziej? Czy macie tu jakiegoś swojego faworyta ツ ?

1. Błysk.
Szczerze powiedziawszy niewiele pamiętam z tego jak było na "początku" czyli w momencie gdy mózg Tyny postanowił sobie uciąć drzemkę zapadając w śpiączkę na kilka tygodni.
Nie pamiętam lub może też nie chce pamiętać wielu chwil z tamtego okresu...być może podświadomie zostały one wyparte z mojej pamięci?
Nie wiem...
Mimo rozmytego obrazu tamtych chwil doskonale jednak pamiętam ten błysk w oku gdy mimo widma braku samodzielności w wieku 26 lat podjęła walkę, pamiętam tą radość której nie umiała wyrazić słowami w momencie gdy po raz pierwszy mogła dotknąć sparaliżowaną nogą podłogi mimo, że sam ten kontakt był jedynie kroplą w morzu które musiała przebrnąć by znów samodzielnie stanąć na własne nogi. I choć wiele się zmieniło i nic już nie będzie takie samo nie zmieni się jedno - błysk w Jej oku - ten już zawsze pozostanie ten sam.

2. Cierpliwość.
Choroba zabierając coś z ciała wzbogaca człowieka duchowo.
Choroba z pewnością utrudnia wiele możliwości, ale tym samym daje olbrzymią lekcje wytrzymałości, pokory i przede wszystkim cierpliwości wzbogacając człowieka mentalnie.
Rezultaty każdej intensywnej terapii nie przychodzą od razu - wymagają czasu, a ten jak zły nie chce płynąć na naszą korzyść gdy bardzo tego chcemy. Mało tego - im bardziej tego chcemy on upływa jeszcze wolniej.
Początkowo nie potrafiliśmy tego zrozumieć, chcieliśmy już, tu i teraz, żeby tak szybko jak się straciło znów wróciło...na próżno, skutek mógł być tylko odwrotny.
Cierpliwości trzeba się po prostu nauczyć.
Pamiętam gdy na początku tej historii czekałem na wyniki z punkcji, której wyniki były kluczowe dla diagnostyki i miały jednoznacznie określić jak doszło do tego, że Tyna jest w śpiączce.
Trwało to wiekami choć były to raptem dwa tygodnie. Pamiętam, że gdy przyszły już wyniki to...niewiele one wniosły bo zaprzeczyły wszelkim diagnozom i znów trzeba było czekać na kolejne pomysły...
Te wszystkie chwile oczekiwania nauczyły najpierw mnie cierpliwości i szacunku dla czasu.
Zapewne przez tamte chwile to teraz do wielu rzeczy podchodzimy w oparciu o krótkie "coś się wymyśli", "będzie dobrze", "źle już było, teraz może być tylko lepiej".
Każda, nawet najmniejsza zmiana w życiu wymaga odpowiedniego przygotowania, a do tego potrzeba czasu.
Nie bój się przyjąć żadnego wyzwania jakie daje Ci życie. Nie patrz na chorobę jako na "problem", a jako na "wyzwanie" cierpliwie stawiając każdego dnia krok po kroku w kierunku szczęścia do którego w żaden sposób choroba nie może ograniczyć dostępu.
Greckie przysłowie "Cierpliwość jest kluczem do szczęścia" idealnie zdaje się definiować to szczęście którego każdy tak bardzo pragnie.

3.. Pozytywna energia.

Nieuleczalna choroba - brzmi jak wyrok, zmienia bardzo dużo by nie powiedzieć, że wszystko skutecznie selekcjonując to co ważne od tego co na co dzień jest błahostką.
Zmiany dotykają wszystkich obszarów, od tych czysto fizycznych po psychikę i otoczenie.
Choroba weryfikuje też znajomości, które wcześniej uważano za "przyjaźnie", ale i pokazuje kto mimo upływu lat pamięta o Tobie bez względu jak Ci się teraz wiedzie nawiązując na nowo relacje utracone przed laty czy też stałe trwając bez względu na to, że już nic nie będzie takie samo
W chorobie jak i w życiu niezwykle ważne jest by otaczać się osobami, które nie wpływają negatywnie na Twoją osobę.
Nieprzypadkowo mówi się, że jeśli wejdziesz między wrony musisz krakać jak i one. To powiedzenie można parafrazując obrócić i w drugą stronę - jeśli wejdziesz między orły musisz lecieć jak i one.
Każda, nawet najmniejsza relacja międzyludzka rozłożona w dłuższym okresie czasu pozostawia ślady po sobie dlatego pamiętaj by otaczać się ludźmi z których emanuje pozytywna energia bo ta gromadzona w Tobie da Tobie jak i Twoim bliskim dawkę zdrowia psychicznego.
Początkowo niewiele osób dawało szansę na jakąkolwiek samodzielność Martyny i zapewne otaczając się wyłącznie tymi "wronami" Tyna nie doleciałaby tu gdzie jest teraz.
Pamiętaj, że otaczając się osobami z których czuć fale pozytywnej energii dbasz o zdrowie swoje i swoich bliskich.
Z tego miejsca dziękujemy wszystkim od których odbieramy te pozytywne wibracje - wielu z Was mogło między słowami dostrzec swoją osobę bo przecież chcemy nadawać na tych samych falach 🤗
Dziękujemy ♥️
Odsuń malkontentów, rozłóż skrzydła i leć!

4. Determinacja .
Jednostką miary siły człowieka jest jego determinacja.
Każdy z nas bez względu na miejsce pochodzenia, kolor skóry czy wyznanie jest tak samo stworzony do walki i radzenia sobie z trudnościami.
Samodzielność Tyny nie przyszła sama, mało tego - śmiem twierdzić, że nie przyszła nawet przez godziny spędzone na sali ćwiczeń...przyszła dzięki Jej determinacji.
Cel był jeden - samodzielność.
Lekarze na starcie na takową nie dawali większych szans biorąc pod uwagę fakt jakie spustoszenie w mózgu zrobił udar mówiąc o tym, że czeka nas dlugi maraton ktorego mety wcale nie musimy zobaczyć.
Zdeterminowani przyjęliśmy na przysłowiową klatę warunki gry by po czasie zacząć dyktować swoje.
Udało się, dziś Tyna jest samodzielna, chodzi, mówi, cieszy się życiem chcąc brać z niego jak najwięcej.
Przepis na sukces jest wbrew pozorom bardzo prosty i wymaga jedynie trzech składników - pracy, czasu i determinacji. - w to co robisz włóż serce, cierpliwość i determinację, a z pewnością osiągniesz upragniony cel.

5. Przeciwieństwa się przyciągają.

Jesteśmy całkowicie różni.
Tyna - spokojna, stonowana, opanowana, kumulujące w sobie wszystkie emocje nie dając nawet po sobie poznać gdy coś jest nie tak.
Ja? Ciężko powiedzieć, ale z pewnością zwykle impulsywnie robiący coś zanim pomyśli, kierujący się emocjami 30 letni już facet z zamkniętym w środku 12 letnim chłopcem, który raz po raz trąca dziwnymi pomysłami.
Możnaby powiedzieć, że całkowicie odległe bieguny - fakt, ale jest to kolejny dowód na to, że to właśnie przeciwieństwa się przyciągają.
Ciężko znaleźć wspólny mianownik między nami, a jednak jest to "coś" niewytłumaczalne żadnymi słowami.
Uzupełniamy się - ja uczę się od Tyny spokoju ducha, ona ode mnie...yyyyy ... głupoty?
Początkowo gdy nasze drogi się zeszły zapewne wielu znajomych przecierało oczy ze zdumienia, że to niemożliwe...a jednak bo trwa po dziś dzień, a i końca na próżno wypatrywać ♥️
Znajomi ze studiów wiedzą o czym mówię - gdy Tyna uczyła się do egzaminu ja celowałem jedynie w kierunku poranka by ten przebiegł sprawnie bym się nie spóźnił na egzamin po długiej nocy, a dalej to jakoś to będzie, coś się wymyśli zostawiając stres gdzieś daleko w tyle.
Na naszym przykładzie uznaje, że im większe przeciwieństwa tym bardziej się przyciągają, coś jak magnez.
Próbując wytłumaczyć to w sposób sensowny uważam, że dzięki temu "czemuś" w związku nie ma nudy, stagnacji i rutyny, a ta z pewnością zabija długofalowo zbliżone do siebie bieguny podobieństwa.
Ja wymagam od Niej, Ona ode mnie i...to jest to!
Nikt z nas nie jest idealny, ale dobierając się w pary przeciwieństw można stworzyć związek kompletny 💑


Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc