Przejdź do głównej zawartości

Resztki wzroku szukają nadziei! Nadzieja w genetyce...

Siema!

Jutro dla nas ważny dzień - wyruszamy rano w długo wyczekiwaną podróż na konsultację genetyczną do Zielonej Góry. 
Wyjeżdżamy z samego rana by na spokojnie zajechać bez nerwów - jakby nie było jest to kawałek drogi i nie wiem czy po tym wszystkim nie zostaniemy w tamtych okolicach na noc bo wizyta jest dopiero popołudniu.
Długo czekaliśmy na tą wizytę u światowej klasy genetyka, ale pokładamy nadzieję w tej wizycie, że może ona zrewolucjonizować dotychczasowe leczenie, a szczególnie problemy z wzrokiem, które na obecną chwilę chyba najbardziej dają popalić...
Podsumowując to co już udało się ustalić - w Krakowie stwierdzono, że pole widzenia ze 180 stopni zmniejszyło się do 40-50 stopni w związku z przyjmowanymi lekami. Poddaliśmy się tej tezie wierząc, że przecież nie mogą się mylić tym bardziej, że skutkiem ubocznym jednego z przyjmowanych leków jest informacja o problemach ze wzrokiem, no ale cóż - trzeba wybrać mniejsze zło więc się te tabletki przyjmuje by choroba się nie rozwijała. Teoria w naszym przekonaniu była trefna i postanowiliśmy skonfrontować ją ze specjalistami z innej szkoły okulistyki - Lublin. Tu całkowicie odrzucono tezę jakoby to przez leki tak uszkodził się wzrok gdyż nie ma możliwości by w tak szybkim tempie uszkodził się wzrok przez leki, w tym momencie pole widzenia wynosiło około 10-15 stopni...
Postawiono więc możliwą diagnozę jako zaawansowaną retinopatie barwnikową siatkówki, której objawy zgadzały się 1:1 z obrazem Martyny, jednak specjaliści z Lublina skierowali sprawę do genetyków gdyż tak dynamiczny rozwój tej choroby nie jest całkowicie normalny więc należałoby się tu przyjrzeć zmianom genetycznym.
Niestety dobrzy genetycy mają też olbrzymie kolejki i tak oto na wizytę umówioną początkiem zimy jedziemy jutro.
Problemy ze wzrokiem są popularne i zapewne wielu z Was to czytających siedzi teraz w skupieniu czytając moje niedzielne wyprociny posiadając okulary na nosie.
Problem Tyny jest jednak bardziej złożony i nie polega tu na problemie z ostrością widzenia czy kwestią szkieł.
Zdiagnozowana wstępnie choroba jest chorobą nieuleczalną, niemożliwą do zahamowania i przy obecnych zasobach medycyny nie do końca jeszcze poznana.
O wzroku dziwnie się pisze, lepiej będzie zademonstrować jak to jest - poniżej wstawiam zdjęcie tego jak świat widzisz Ty to czytający (zakładając, że nie cierpisz na retinopatie barwnikową siatkówki), a jak ten sam obraz widzi Tyna.
 Jak widać na załączonym obrazku jest to dość trudne by normalnie funkcjonować z takim polem widzenia bo to ono tu jest największym problemem. Widzę czasami jak jesteśmy razem i chce coś do mnie powiedzieć szukając mnie po pokoju gdzie jestem. Cała sytuacja jest o tyle niebezpieczna, że Tyna nie widzi przeszkód przed nią, otwartych drzwi, drzwiczek od szafki, krawężników, dziur w drodze czy nawet progu w sklepach.
Wierzymy, że jutrzejsza wizyta wniesie coś konstruktywnego do leczenia, że lekarz o tak światowej renomie znajdzie coś co pozwoli nam wierzyć, że obecna sytuacja ze wzrokiem da się odwrócić choćby w jakiejś najmniejszej części bo od blisko już roku widzimy jedynie progres w zawężaniu się pola widzenia - sam szczerze nie wiem czy teraz nie jest to wartość poniżej 10 stopni.
Czuję stres zmieszany z ekscytacją - wierze, że jutrzejszy dzień przyniesie same dobre wiadomości 💪💪💪

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc