Przejdź do głównej zawartości

Tydzień Lubelski i...złamany ząb

Siema!

Za nami kolejny tydzień więc czas podsumowań - był to iście Lubelski tydzień.
Odwiedziliśmy dwie kliniki - pierwszą, gdzie Tyna jeździ na kontrole do Pani Profesor, która prowadzi tocznia, a druga w klinice okulistyki skąd odbieraliśmy szczegółowe wyniki po ostatnim pobycie, które rozesłaliśmy do kolejnych specjalistów. Poniżej jedna z 14 stron wyników - musicie przyznać, że jakaś czarna magia  ツ


Co wniosły te konsultacje? Okulistyczna niewiele, po prostu jest to pole na którym nie ma zbyt dużych już możliwości, zaś jeśli chodzi o oddział reumatologii i prowadzenie tocznia to wyniki Tyny troszkę się rozregulowały i został włączony znów lek, którym prowadzona była już wcześniej Martyna jednak w trakcie ciąży został wyłączony, późniejsze wyniki były w porządku więc nie przystawiano go ponownie, ale może to właśnie to odstawienie sprawiło, że tak bardzo pogorszył się jej wzrok. Mamy nadzieję, że przywrócony lek sprawi, że wyniki się poprawią i przy kolejnej wizycie na oddziale będziemy mogli zmniejszyć jego dawkę bo prowadzenie tocznia tym lekiem jest dość kosztowne. 
Na domiar złego podczas śniadania dzień po wyjściu ze szpitala Martyna złamała jednego z zębów co zmusiło nas do pilnego znalezienia dentysty, który poratuje choćby doraźnie po tym złamaniu. Udało się podratować sytuację u niezawodnej Joanny w Radymnie i w kwietniu jedziemy dalej ratować tego zęba chyba, że nie będzie już czego ratować to usuwamy, ale wiecie jak skończyły się ostatnie wizyty u stomatologa-rzeźnika w Krakowskiej klinice ツ 
A na koniec niespodzianka zafundowana przez Krakowski AWF i rehabilitanta odpowiadającego za formę mojej Superbohaterki - Tyna została zaproszona na środowe wykłady z zakresu terapii po udarze mózgu by zaprezentować jak powinna przebiegać rehabilitacja osób po ciężkim udarze mózgu. Z pewnością będzie to dla Niej wielki stres, ale wierzę że po wszystkim będzie to miłe wspomnienie i fajne wrażenia ツ

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc