Przejdź do głównej zawartości

Szczęście.

Siema!

Szczęście - każdy z nas zna to słowo, ale czy zna jego znaczenie? Ile to razy w życiu usłyszysz o nim czy to przy okazji życzeń, po osobistym zwycięstwie czy też słysząc, że sprzyjało Ci ono w nieszczęściu.
Tylko teraz tak naprawdę...czym dla Ciebie jest to szczęście?
Czasami zastanawiamy się jakby to było gdyby nie choroba - z pewnością wszystko byłoby inaczej, pewnie dalej byśmy mieszkali w Lubaczowie gdzie wiedlibyśmy spokojne życie otoczeni być może już dwójeczką berbeci, które byłyby nam saaamym szczęściem. Obraz po chorobie jest teraz całkiem inny, ale czy mniej szczęśliwy albo inaczej - czy z innym punktem siedzenia mogę powiedzieć, że szczęście nam nie dopisało?
W żadnym wypadku nie uważam by choroba czy inne zdarzenie, które może rzutować na całą resztę życia mogą sprawić, że życie jest mniej szczęśliwie.
Czym więc jest dla mnie szczęście? Nie mam na to definicji bo czy istnieją takowe na coś co jest stanem umysłu?
Kiedyś nie dostrzegaliśmy tego szczęścia jakie nas otacza, teraz dzięki chorobie potrafimy dostrzec szczęście nawet w najmniejszych rzeczach.
No bo pomyśl - czy doceniasz to, że każdego dnia możesz wstać o własnych siłach i zrobić samemu śniadanie? Czy doceniasz szczęście ukryte w fakcie, że każdego dnia masz możliwość pójścia do pracy, zrobienia samodzielnych zakupów czy też możesz rozkoszować się widokiem rozkwitających na wiosnę pąków drzew? Pomyśl o tym, że nie każdy może codziennie rano wstać samodzielnie, czeka jak ktoś poda mu śniadanie i to nie z powodu, że nie chciało mu się robić, a przed oczami widzi jedynie mały wycinek świata z perspektywą całkowitego zaćmienia?
Nie chodzi tu o to by odetchnąć z ulgą i stwierdzić, że "inni mają gorzej", a o to by nauczyć się doceniać to co się ma, a każdy z nas ma co najmniej 100 powodów do bycia szczęśliwym!
Sporo mentalnie dała nam choroba, wiemy, że trzeba cieszyć się z nawet najmniejszych rzeczy i tak naprawdę sami zaczęliśmy je dostrzegać dopiero po tym wstrząsającym lipcu 2014 roku kiedy to nasze życie wywróciło się do góry nogami.
Wpis trochę inny niż wszystkie, ale no cóż...takie przemyślenia na niedzielny wieczór więc jedyne co mogę polecić to połóż się z tą myślą dziś spać, a rano wstań i...bądź szczęśliwy 🙌

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc