Przejdź do głównej zawartości

Sierpniowy wyjazd weekendowy czyli Wiedeń i Praga w pigułce 🌏🌏🌏


Siema!
Wakacje! Leżing, smażing, plażing i imprezy do rana....tak zapewne wygląda życie wielu rówieśniczek Tyny jednak ta jak wiecie raczej musi stronić od słońca i nie ma raczej siły by bawić do białego rana, ALE! 
Ale ma dużo siły i chęci do podróżowania w związku z czym poprzedni weekend spędziliśmy mocno wyjazdowo zaczynając wakacyjny weekend już w czwartek z samego rana trasą do Wiednia gdzie obecnie mieszka Tyny Matka Chrzestna (swoją drogą dziwnie to brzmi, a forma "mama chrzestna" nie jest ponoć poprawna hmm) dzięki czemu mogliśmy zwiedzić to przepiękne miasto mając się tym samym gdzie zatrzymać.
Przede wszystkim fajnie było się spotkać z ciocią jak i wujkiem no i oczywiście z Martyny kuzynostwem, które widziała ostatnio gdy mieli oni odpowiednio 8 i 11 lat, a teraz to już maturzystka szkole i student drugiego roku ツ
Ja kuzynostwo poznałem po raz pierwszy, zaś Tyna już jak starsza Pani musiała powiedzieć "jak Ty wyroooosłeś/wyrosłaaaaś"  ツ
Wieczory korzystając z pogody spędzaliśmy na balkonie przewijając chyba wszystkie możliwe tematy do późnych godzin nocnych, zaś za dnia nie próżnowaliśmy - dwa dni to troszkę za mało jak na Wiedeń jednak wystarczająco by zwiedzić główne atrakcje, których austriackich nazw w życiu nie powtórzę, ale zapamiętam teren letniej rezydencji Habsburgów, którego park, fontanna i cała okolica zrobiła olbrzymie wrażenie.
Samo centrum miasta imponuje piękną architekturą mieszających się ze sobą stylów, zaś ogrody poza centrum powalają perfekcją. Największe wrażenie zrobił wspomniany wcześniej plac będący letnią rezydencją władców sprzed lat.
Poniżej załączam kilka zdjęć kończąc pierwszą, austriacką część wpisu i...







...i przechodzimy do drugiej, już wyłącznie turystycznej.
Po pysznym śniadanku w sobotni poranek ruszyliśmy do drugiego celu podróży czyli...Pragi ツ
Stolica Czech oddalona jest od Wiednia zaledwie 4 godziny drogi po bardzo fajnych drogach więc szybko zleciało i obiad z kolacją zjedliśmy już w Pradze meldując się w hostelu.
Od rana do wieczora zwiedziliśmy niemalże całe centrum tego pięknego miasta odwiedzając m.in. Zamek na Hrandzanach, Złotą Uliczkę czy też spacerując po Moście Karola.
Ja to miasto pamiętam z czasów wycieczki szkolnej kiedy to na całkiem inne rzeczy zwracało się uwagę, Tyna z odwiedzić cioci, która kiedyś w tym mieście mieszkała Oboje mieliśmy jednak bardzo ciepłe wspomnienie tego miasta i po tym wyjeździe wcale się nie zmieniło - jest to istna perła położona blisko Polski, którą każdy powinien zwiedzić.
Zdecydowanie polecamy dodając kilka zdjęć z tej też części wyjazdu :


W żadnym wypadku nie jest to blog turystyczny i daleki jestem o jakichkolwiek porad turystycznych gdyż nie mam takiego doświadczenia jak blogerscy podróżnicy jednak jeśli tylko będziemy mogli komuś pomóc z radą to chętnie pomożemy ツ
Z tego miejsca raz jeszcze chcemy podziękować Cioci Asi i Wujkowi Markowi za gościnę i czas poświęcony nieopierzonym turystom ツ

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc