Przejdź do głównej zawartości

Końcówka ciąży i...komplikacje, czyli jak wydoić klienta...

 Siema!
Ciekawe czy to to słowo będzie pierwszym jakie powie nam Kubuś gdy zacznie mówić - kto wie, może pójdzie w ślady mamy? Eeeee...nieeee...pierwsze będzie taataaa ツ Kochanie, nie denerwuj się, maamaaa będzie drugie ツ 
Whatever - pośmieszkowaliśmy, a teraz do rzeczy bo ooooj dzieje się, dzieje, a tak jakby się zastanowić to niewiele o tej ciąży pisałem więc nadróbmy.
Całą ciąże Tyny prowadził prywatny szpital w Rzeszowie - mając przekonanie, że ta placówka do której jeździliśmy jest najlepszą typu jednostką na Podkarpaciu, a może dalej po Kraków i Lublin - napisałem w czasie przeszłym mimo, że Martyna jeszcze nie urodziła - dlaczego? Otóż dlatego, że zdanie musiałem zmienić - przychodzi 32 tydzień, rutynowa kontrola "bombelka", a lekarz prowadzący ciąże od 3 tygodnia jej trwania dostaje olśnienia sugerując zmianę ośrodka do rozwiązania gdyż ich zasoby nie pozwalają bezpiecznie odebrać porodu od tak skomplikowanego przypadku jakim jej mami Kuby. Wybaczcie - 32 tygodnie tłumaczenia, że pacjentka ciężka, że wybraliśmy ich placówkę w związku z ich renomą wierząc, że nikt tego nie poprowadzi tak jak oni, że pierwsza ciąża zakończyła się niepowodzeniem, wysokie ryzyko, a ich nagle na finiszu oświeca, że nie podołają? Na miłość Boską...32 tygodnie jeżdżenia na wizyty, wszelkie badania robione od deski do deski w sugerowanych przez lekarza prowadzącego ośrodkach by na końcu usłyszeć, że my to musimy podziękować, rozejrzyjcie się za innym ośrodkiem bo my to tu chyba nie mamy sił na taki przypadek.
W trakcie ciąży buduje się relację z lekarzem prowadzącym, tym sposobem została ona zbudowana, ale tylko w jeden sposób - wydoić i zostawić bo przecież hajs się musi zgadzać. Szkoda, ufaliśmy, że jesteśmy w dobrych rękach już od pierwszego dnia gdzie zapewniano nas, że nie takie przypadki były już przyjmowane.
Nic, poradzimy sobie - przecież tyle już przeszliśmy to to tylko kolejna karta do segregatora.
Finał historii jest taki, że zostaliśmy na lodzie bez żadnego kierunku...na szczęście jednak udało nam się wykorzystać okienko znanego w Krakowie profesora wbijając się do niego na wizytę - ten zainteresował się podając swój prywatny numer telefonu z prośbą o kontakt w razie jakichkolwiek problemów. Mimo ogromu pacjentów uznał, że na pewno nas skojarzy po całej historii cooo...w sumie nas cieszy ツ  Z tym samym profesorem widzimy się za niespełna dwa tygodnie w jego gabinecie gdzie będziemy się już rozglądać za terminem hospitalizacji.
Martyna czuje się dobrze, wyniki laboratoryjne są w idealnych widełkach norm,a jeśli chodzi o samopoczucie to po prostu kwitnie ツ
Za 10 dni widzimy się z profesorem, ustalamy wtedy finał rozwiązania iiii...chyba zaczyna się mały stres co nie zmienia faktu, że takie zdjęcie jak poniżej cieszy niezmiernie !

Kawał chłopa, jak się okazało ostatnio ponad 2100 gram chłopa więc caaaaały tato ツ 
Zaczęliśmy już kompletować cała wyprawkę i jesteśmy w szoku ile tych rzeczy trzeba, ale damy rade - tylko spokój może nas uratować, a przecież jeszcze kupa czasu ツ!
Damy rade!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc