Przejdź do głównej zawartości

Kraków - oddział neurologiczny #32 😷

Siema!

Przepraszam za tak długą posuchę w pisaniu - ostatnie tygodnie były dosyć napięte - Tyna trafiła na oddział neurologiczny, a mi przyszło łączyć obowiązki z pracy z odwiedzinami szpitala co skutecznie przyśpieszało mijające dni. Wracając jednak do najważniejszego - szpital, oddział neurologii. ostatnie dwa pełne tygodnie drążenia układu neurologicznego Tyny w poszukiwaniu "dziury" która tak znacząco wpływa na utratę wzroku i omdlenia - nie napisze dziś nic więcej aniżeli to, że Tyna jest w domu - pozostałe wyniki będziemy mieć w dniu jutrzejszym gdzie mamy pojechać ponownie na oddział po wypis i dalsze nakierowanie. 
Udało się chyba sporo zrobić - wykonano rezonans, angiografie i inne badania, które ostatni raz były wykonywane nie bliżej jak 3 lata wcześniej.
W ramach ciekawostek powiem, że Tyna przez przeważający czas pobytu była wyjątkowo...najstarsza w swojej sali! Troszkę strach bierze jak to coraz młodsze osoby spotykają problemy neurologiczne...
Właśnie dzięki tej młodej ekipie pobyt mimo długich godzin wypełnionych nudą minął w przyjemnej atmosferze - Tyna jakby nawet nawiązała znajomości, która mamy nadzieję znajdą kontynuację poza szpitalnymi murami - Monika, Anna, jeśli to czytacie to serdecznie pozdrawiamy!

Jak tylko będziemy wiedzieć coś więcej z pewnością damy Wam tutaj o tym znać, teraz nie marzymy o niczym innym jak o odpoczynku od szpitali, ale na ten musimy jeszcze chwilkę poczekać bo już w środę Tyna melduje się na oddziale kardiologicznym gdzie poddana będzie dalszym badaniom.
Dziękujemy za Wasze liczne wiadomości z zapytaniami o stan zdrowia Martyny - dziękujemy - jest już dobrze i stabilnie ツ

Komentarze

  1. Pani Martynko zdrowka życzę ;)Na pewno wszystko bedzie dobrze albo przynajmniej nie gorzej ;) Supermenka z Pani prawdziwa Wojowniczka ;) a z Pana wspanialy facet;) Panu tez życzę zdrowka i duzow dużo sily ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc