Sieeeema!
Dooobra, wiem, wiem, wiem...kolejny raz długa pauza i pewnie myślicie - ten blog jeszcze istnieejeee!? Istnieje i czasami kładąc się spać obiecuje sobie, że muszę coś w końcu napisać bo jest tyle tematów, wstaje rano iiii...kolejny dzień za mną - teraz łącząc jeszcze bardziej dom z pracą czas skurczył się do minimum stąd też 3 tygodnie trwało sklejenie posta podsumowującego rok 2021, a i to jak zwrócicie uwagę to pisałem po nocach, ale nie o tym, nie o tym - w 2021 r. działo się duuużo i choć nie widać tego po wpisach to chciałem przez tą chwilę go podsumować dla zachowania ciągłości - każdy rok przecież zaczynał się od takiego wpisu i zawsze fajnie się do niego wracało po czasie by poczytać jak to było i w jaki sposób opisywałem to kiedyś więc...startujemy ツ!
Rok 2021 był pierwszym w całości spędzonym już z Kubusiem - u progu roku miał on niewiele ponad miesiąc więc umówmy się - niewiele ogarniał, podobnie zresztą jak i my ツ
Styczeń to już czas gdzie zaczęliśmy więcej łapać jeśli chodzi o obsługę juniora - uwierzcie mi, że to pierwsze dziecko gdzie wcześniej nie miało się większej styczności z takimi maleństwami w domu to duże wyzwanie i nie będziemy tu ściemniać, że jesteśmy super rodzicami którzy przestudiowali tomy książek nt. obsługi noworodka ツ
W lutym nasza pociecha miała swój chrzest święty więc wszystko od początku miesiąca było temu podyktowane - fajnie się złożyło, że walentynki tamtego roku wypadały w niedziele, a że to jednocześnie dzień urodzin dziadka Kubusia to już całkiem - fajnie jest ochrzcić owoc miłości w dniu zakochanych ツ
Początek roku, również luty to kolejna wizyta u okulisty celem kontroli tego co podziało się z oczami przez ciążę - tu niestety już mniej pozytywne wiadomości, a na ten temat powstał też osobny wpis, który znajdziesz klikając T U T A J.
Pierwsze miesiące Kubka to też...intensywna jego rehabilitacja - niestety dość długą chwilę bo do 6-go miesiąca walczyliśmy we wzmożonym napięciem mięśniowym co spowodowało liczne wizyty na rehabilitacji, a później wielogodzinna rehabilitacja w domowym środowisku gdzie przyjeżdżała terapeutka i sami walczyliśmy z tym napięciem w związku czym te miesiące były mało urozmaicone - praca, dom, rehabilitacja na zmianę z mamą i z maluchem, na pewno miłym elementem rehabilitacji mamy było włączenie w nią Kubusia, który w procesie rehabilitacji mógł w końcu poczuć i mamy prawą rękę ❤
Zima była wyjątkowo długa, szczerze nie pamiętam za dorosłego życia tak długiej zimy z tak wielką ilością śniegu jak była w 2021 r - od kilku lat mieszkając już w Krakowie zapomniałem czym tak naprawdę jest zima bo tu przy tych ilościach zimowego smogu śnieg nie miał większych szans, a jednak udało mu się utrzymywać przez dłuższą chwilę - tym bardziej zapamiętam tą zimę nie bez przyczyny otóż mały spał wyłącznie...na spacerach - poza tym w domu chciał się tylko tulić, bawić, brykać, a spanie to najzwyklejsza strata czasu. Musiałem więc robić dłuuuugie spacery z nim by mama mogła odpocząć choć chwilę i tak oto rekordowo w środku zimy, w zaspach przeszliśmy...13 km ツ Patrząc dalej w statystyki ku pamięci wrzucę tu kolejną cyferkę czyli 785 km. spacerów w okresie od 1.01 do końca kwietnia!
Faaaajne to były spacery, mroźne, orzeźwiające bez żadnego limitu czasu bo w zasadzie to ile by nie trwał spacer tyle spał, a jak tylko usłyszał pierwsze kliknięcie domofonu przy wejściu do bloku to oczy jak 5 złotych ツ
Później przyszły miesiące ciepłe, o dziwo mniej spacerów, a na to konto zaczęły się wyjazdy po turystycznej okolicy z bardziej ułożonym już Kubkiem - to też czas wzmożonej dalej trwającej rehabilitacji której jednym z elementów były zajęcia w wodzie i tu pojawił się problem COVIDowy - baseny zamknięte! Na szczęście udało się znaleźć basen w zasięgu 80 km przy uzdrowisku które mogło w dalszym ciągu działać normalnie i tam też się jeździło by maluch wystartował ze swoją motoryką bo w zasadzie do 7-go miesiąca życia nie odwracał się przez to wzmożone napięcie z boku na bok, a dodatkowo z samych basenów i mama mogła skorzystać w procesie swojej rehabilitacji na którą umówmy się było nie tylko mniej czasu, ale i siły - nikt nie jest z tytanu.
Zaczęły się miesiące ciepłe więc i dla mnie zaczął się intensywniejszy czas na powrót do pracy w pełnym wymiarze, pierwsze miesiące korzystałem z zaległego urlopu, urlopu tacierzyńskiego, opiece nad maluchem i członkiem rodziny by na maksa pomóc Martynie najpierw w powrocie do formy po cesarskim cięciu, a później przy pielęgnacji malucha, uczyliśmy się obsługi dziecka jedną ręką i przyznać muszę, że opanowała to wszystko do perfekcji ツ
Jak na szkolniaka przystało od 1.09 Kubek zaczął już swoją edukacyjną karierę w żłobku - wczesne pójście do żłobka oszczędziło nam większych problemów z adaptacją - niestety na to konto pojawiły się raz po raz choroby przynoszone przez juniora do domu i o ile on zaszczepiony przechodził je stosunkowo łagodnie tak rodziców niejednokrotnie składało tak, że hoho! Nie zapomnę jak raz przyniósł coś do domu tak, że Tyna nie była w stanie wstać z łóżka, a ja wręcz padłem jak tylko wróciłem z Kubkiem od lekarza jadąc jedynie o biszkoptach bo nic innego nie chciało wejść.
Na szczęście ominęły go poważniejsze choroby, a jedynie klasyczne przeziębienia czy zapalenia krtani będącym jak się dowiedzieliśmy czymś całkowicie naturalnym na tym etapie edukacji. Mówi się, że dziecko w żłobku choruje 23 razy, no...to zdaje się, że jesteśmy na półmetku ツ
Na szczęście ominęły go poważniejsze choroby, a jedynie klasyczne przeziębienia czy zapalenia krtani będącym jak się dowiedzieliśmy czymś całkowicie naturalnym na tym etapie edukacji. Mówi się, że dziecko w żłobku choruje 23 razy, no...to zdaje się, że jesteśmy na półmetku ツ
Końcówka roku to już wyżej wspomniane choróbska, lekarze, a i zdarzała się całodobowa opieka zdrowotna z Kubkiem.
Pierwsze urodziny również nie oszczędziły malucha bo w ich trakcie jak się okazało miał zapalenie spojówek, które bardzo mocno go męczyły w związku z czym świętowanie ograniczyło się do kameralnej imprezy w domowym środowisku.
No i płynnie w miesiąc później następuje Boże Narodzenie i rozbrykany maluch robiący już pierwsze kroki - szczególnie fajne były te kierowane w stronę choinki z bańkami...fajne, oczywiście tylko dla niego co jasno sygnalizował krótkim "wooow, wooow, wooow" na widok światełek ツ
No i koniec roku - Sylwester, ten również spędzony w trójkę ze spontanicznymi gośćmi którzy wyklarowali się dopiero popołudniu ostatniego dnia w roku, pozdrawiamy całą ekipę jeśli to czyta z największym naciskiem na Pana Leszka i jego Łacią którzy umilili szczególnie nam tą noc.
Czytając to pewnie myślisz "Hola, ale co to za opis roku gdzie mowa tylko o maluchu?!" - już tłumaczę.
Był to jak wspomniano na wstępie pierwszy rok razem, a ten pierwszy rok jak pewnie rodzice wiedzą jest baaaardzo dynamiczny i wszystkie zachodzące po sobie zmiany sprawiły, że całe 365 dni kręciło się wyłącznie wokół Kubka.
Nowy Rok to zawsze czas podsumowań, zamknięcia jednych i otwarcie kolejnych drzwi - te zamknięte pożegnaliśmy z uśmiechem na twarzy cytując klasyka "To był piękny rok, nie zapomnę go nigdy" i to nie przez imprezy czy duże ilości snu, a wręcz ich przeciwieństwo ツ
Przed nami kolejny rok, no dobra, może już nie cały bo rychło w czas piszę tego posta, ale jedyne czego sobie życzymy to tylko tego by ten 2022 rok nie był gorszy od poprzednich, a będzie cudownie ❤
Jeśli przeczytałaś lub przeczytałeś do końca zostaw komentarz, podeślij wiadomość prywatną - z chęcią sprawdzimy kto tu jeszcze zaglądnął po takim czasie przerwy!
Przeczytałam i pozdrawiam! Wtyczka:D
OdpowiedzUsuńNiech 2022 będzie dla Was szczęśliwy! Pozdrawiam, Sandra 🙂
OdpowiedzUsuńzaglądam i oczekuje następnego posta
OdpowiedzUsuń