Przejdź do głównej zawartości

To był piękny rok, nie zapomnę go nigdy - żegnaj 2o21, witaj 2o22 !

Sieeeema!

Dooobra, wiem, wiem, wiem...kolejny raz długa pauza i pewnie myślicie - ten blog jeszcze istnieejeee!? Istnieje i czasami kładąc się spać obiecuje sobie, że muszę coś w końcu napisać bo jest tyle tematów, wstaje rano iiii...kolejny dzień za mną - teraz łącząc jeszcze bardziej dom z pracą czas skurczył się do minimum stąd też 3 tygodnie trwało sklejenie posta podsumowującego rok 2021, a i to jak zwrócicie uwagę to pisałem po nocach, ale nie o tym, nie o tym - w 2021 r. działo się duuużo i choć nie widać tego po wpisach to chciałem przez tą chwilę go podsumować dla zachowania ciągłości - każdy rok przecież zaczynał się od takiego wpisu i zawsze fajnie się do niego wracało po czasie by poczytać jak to było i w jaki sposób opisywałem to kiedyś więc...startujemy ツ!

Rok 2021 był pierwszym w całości spędzonym już z Kubusiem - u progu roku miał on niewiele ponad miesiąc więc umówmy się - niewiele ogarniał, podobnie zresztą jak i my ツ
Styczeń to już czas gdzie zaczęliśmy więcej łapać jeśli chodzi o obsługę juniora - uwierzcie mi, że to pierwsze dziecko gdzie wcześniej nie miało się większej styczności z takimi maleństwami w domu to duże wyzwanie i nie będziemy tu ściemniać, że jesteśmy super rodzicami którzy przestudiowali tomy książek nt. obsługi noworodka ツ
W lutym nasza pociecha miała swój chrzest święty więc wszystko od początku miesiąca było temu podyktowane - fajnie się złożyło, że walentynki tamtego roku wypadały w niedziele, a że to jednocześnie dzień urodzin dziadka Kubusia to już całkiem - fajnie jest ochrzcić owoc miłości w dniu zakochanych ツ
Początek roku, również luty to kolejna wizyta u okulisty celem kontroli tego co podziało się z oczami przez ciążę - tu niestety już mniej pozytywne wiadomości, a na  ten temat powstał też osobny wpis, który znajdziesz klikając T U T A J.
Pierwsze miesiące Kubka to też...intensywna jego rehabilitacja - niestety dość długą chwilę bo do 6-go miesiąca walczyliśmy we wzmożonym napięciem mięśniowym co spowodowało liczne wizyty na rehabilitacji, a później wielogodzinna rehabilitacja w domowym środowisku gdzie przyjeżdżała terapeutka i sami walczyliśmy z tym napięciem w związku czym te miesiące były mało urozmaicone - praca, dom, rehabilitacja na zmianę z mamą i z maluchem, na pewno miłym elementem rehabilitacji mamy było włączenie w nią Kubusia, który w procesie rehabilitacji mógł w końcu poczuć i mamy prawą rękę ❤
Zima była wyjątkowo długa, szczerze nie pamiętam za dorosłego życia tak długiej zimy z tak wielką ilością śniegu jak była w 2021 r - od kilku lat mieszkając już w Krakowie zapomniałem czym tak naprawdę jest zima bo tu przy tych ilościach zimowego smogu śnieg nie miał większych szans, a jednak udało mu się utrzymywać przez dłuższą chwilę - tym bardziej zapamiętam tą zimę nie bez przyczyny otóż mały spał wyłącznie...na spacerach - poza tym w domu chciał się tylko tulić, bawić, brykać, a spanie to najzwyklejsza strata czasu. Musiałem więc robić dłuuuugie spacery z nim by mama mogła odpocząć choć chwilę i tak oto rekordowo w środku zimy, w zaspach przeszliśmy...13 km ツ Patrząc dalej w statystyki ku pamięci wrzucę tu kolejną cyferkę czyli 785 km. spacerów w okresie od 1.01 do końca kwietnia!
Faaaajne to były spacery, mroźne, orzeźwiające bez żadnego limitu czasu bo w zasadzie to ile by nie trwał spacer tyle spał, a jak tylko usłyszał pierwsze kliknięcie domofonu przy wejściu do bloku to oczy jak 5 złotych ツ
Później przyszły miesiące ciepłe, o dziwo mniej spacerów, a na to konto zaczęły się wyjazdy po turystycznej okolicy z bardziej ułożonym już Kubkiem - to też czas wzmożonej dalej trwającej rehabilitacji której jednym z elementów były zajęcia w wodzie i tu pojawił się problem COVIDowy - baseny zamknięte! Na szczęście udało się znaleźć basen w zasięgu 80 km przy uzdrowisku które mogło w dalszym ciągu działać normalnie i tam też się jeździło by maluch wystartował ze swoją motoryką bo w zasadzie do 7-go miesiąca życia nie odwracał się przez to wzmożone napięcie z boku na bok, a dodatkowo z samych basenów i mama mogła skorzystać w procesie swojej rehabilitacji na którą umówmy się było nie tylko mniej czasu, ale i siły - nikt nie jest z tytanu.
Zaczęły się miesiące ciepłe więc i dla mnie zaczął się intensywniejszy czas na powrót do pracy w pełnym wymiarze, pierwsze miesiące korzystałem z zaległego urlopu, urlopu tacierzyńskiego, opiece nad maluchem i członkiem rodziny by na maksa pomóc Martynie najpierw w powrocie do formy po cesarskim cięciu, a później przy pielęgnacji malucha, uczyliśmy się obsługi dziecka jedną ręką i przyznać muszę, że opanowała to wszystko do perfekcji ツ
Jak na szkolniaka przystało od 1.09 Kubek zaczął już swoją edukacyjną karierę w żłobku - wczesne pójście do żłobka oszczędziło nam większych problemów z adaptacją - niestety na to konto pojawiły się raz po raz choroby przynoszone przez juniora do domu i o ile on zaszczepiony przechodził je stosunkowo łagodnie tak rodziców niejednokrotnie składało tak, że hoho! Nie zapomnę jak raz przyniósł coś do domu tak, że Tyna nie była w stanie wstać z łóżka, a ja wręcz padłem jak tylko wróciłem z Kubkiem od lekarza jadąc jedynie o biszkoptach bo nic innego nie chciało wejść.
Na szczęście ominęły go poważniejsze choroby, a jedynie klasyczne przeziębienia czy zapalenia krtani będącym jak się dowiedzieliśmy czymś całkowicie naturalnym na tym etapie edukacji. Mówi się, że dziecko w żłobku choruje 23 razy, no...to zdaje się, że jesteśmy na półmetku ツ
Końcówka roku to już wyżej wspomniane choróbska, lekarze, a i zdarzała się całodobowa opieka zdrowotna z Kubkiem.
Pierwsze urodziny również nie oszczędziły malucha bo w ich trakcie jak się okazało miał zapalenie spojówek, które bardzo mocno go męczyły w związku z czym świętowanie ograniczyło się do kameralnej imprezy w domowym środowisku.
No i płynnie w miesiąc później następuje Boże Narodzenie i rozbrykany maluch robiący już pierwsze kroki - szczególnie fajne były te kierowane w stronę choinki z bańkami...fajne, oczywiście tylko dla niego co jasno sygnalizował krótkim "wooow, wooow, wooow" na widok światełek ツ
No i koniec roku - Sylwester, ten również spędzony w trójkę ze spontanicznymi gośćmi którzy wyklarowali się dopiero popołudniu ostatniego dnia w roku, pozdrawiamy całą ekipę jeśli to czyta z największym naciskiem na Pana Leszka i jego Łacią którzy umilili szczególnie nam tą noc.

Czytając to pewnie myślisz "Hola, ale co to za opis roku gdzie mowa tylko o maluchu?!" - już tłumaczę.
Był to jak wspomniano na wstępie pierwszy rok razem, a ten pierwszy rok jak pewnie rodzice wiedzą jest baaaardzo dynamiczny i wszystkie zachodzące po sobie zmiany sprawiły, że całe 365 dni kręciło się wyłącznie wokół Kubka.
Nowy Rok to zawsze czas podsumowań, zamknięcia jednych i otwarcie kolejnych drzwi - te zamknięte pożegnaliśmy z uśmiechem na twarzy cytując klasyka "To był piękny rok, nie zapomnę go nigdy" i to nie przez imprezy czy duże ilości snu, a wręcz ich przeciwieństwo ツ
Przed nami kolejny rok, no dobra, może już nie cały bo rychło w czas piszę tego posta, ale jedyne czego sobie życzymy to tylko tego by ten 2022 rok nie był gorszy od poprzednich, a będzie cudownie ❤
Jeśli przeczytałaś lub przeczytałeś do końca zostaw komentarz, podeślij wiadomość prywatną - z chęcią sprawdzimy kto tu jeszcze zaglądnął po takim czasie przerwy!



Komentarze

  1. Przeczytałam i pozdrawiam! Wtyczka:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Niech 2022 będzie dla Was szczęśliwy! Pozdrawiam, Sandra 🙂

    OdpowiedzUsuń
  3. zaglądam i oczekuje następnego posta

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Cuda się zdarzają 👶 !!!

Siema! Święta, czas rodzinnych spotkań, życzeń i magicznej atmosfery w tym roku jest dla nas czasem jeszcze bardziej wyjątkowym... Od początku choroby lekarze mając do czynienia z młodą parą podkreślali na każdym możliwym momencie, że ciąża przy takim spustoszeniu organizmu i tak zaawansowanej chorobie jest rzeczą niemożliwą, że niestety, ale coś co jest największym marzeniem Tyny czyli rodzicielstwo się nie spełni, a daleko idące marzenia o dzieciach zostaną jedynie w sferze marzeń...badania prowadzone w kierunku tak tocznia jak i zespołu antyfosfolipidowego nie dawały też w sumie większych nadziei, a jednak...ten świąteczny, magiczny czas zaowocował i u nas - więc oficjalnie mogę powiedzieć - T Y N A  J E S T  W  C I Ą Ż Y !!! Po tych słowach cokolwiek bym napisał okaże się banałem, będzie zbędne, ale pamiętajcie - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJCIE, nawet gdy droga do realizacji marzeń jest bardzo daleka i kręta to pamiętajcie, że co by się nie działo - nie poddawajcie się i bądźcie

Wesele, hej wesele!

Siema! Post powstaje zdecydowanie później niż zwykle ma to miejsce więc jak się domyślam czytacie to dopiero rano wkraczając w ten poniedziałek, ale uwierzcie - nie było kiedy wcześniej usiąść i napisać - dopiero teraz wróciliśmy do Krakowa po weselu, które odbyło się na weekendzie w Sieniawie - fantastyczne miejsce, nie spodziewaliśmy się, że tak wspaniały Pałac jest na wyciągnięcie ręki - no i przede wszystkim, Para Młoda - brat Tyny wraz ze swoją Wybranką życia - to się nie mogło nie udać, było świetnie! Udało się nawet potańczyć, a uwierzcie mi, że Tyna na parkiecie to rzadkość, ale dała rade! Byłem z niej MEGA duuuumny na tym weselu. Chciałem by Tyna czuła się tego dnia jak najlepiej umówiliśmy więc kosmetyczkę, fryzjera, wzięliśmy wszystkie możliwe sukienki z domu by mogła wybrać na miejscu gdy będzie coś nie tak i chyba się udało - rodzina była zachwycona wyglądem Tyny co mocno ją podbudowało  ツ Niestety, wszystko co dobre szybko się kończy więc musieliśmy wrócić do K

Choroba a wygląd...

Siema! Ostatnio wrzuciłem na fanpage zdjęcie Martyny na którym widać było jak mocno przybrała na wadze przez sterydy w pierwszych miesiącach stosowania, w momentach gdy dawka na porządku dziennym wynosiła 80-100 mg (teraz ich dawka waha się w granicach 8-10 mg)... Zdjęcie z pewnością wielu z Was wprawiło w osłupienie i własnie dlatego chciałbym teraz w tym poście pochylić się nad tym aspektem. Cóż - toczeń sam w sobie z pewnością zmienia wygląd kobiety - zmiany skórne są na tyle wyraźne, że motyl motyla praktycznie zawsze pozna (charakterystyczny rumień na twarzy przypominający motyla). Jednak u Tyny zmiana w wyglądzie na początku nie była wywołana zmianami skórnymi, a konsekwencją przyjmowania olbrzymich dawek sterydów.  W ciągu zaledwie niespełna miesiąca przytyła ponad 15 kilogramów przez co nie czuła się najlepiej, nie tylko przez wygląd, ale i fizycznie gdy przyszło nosić o kilkanaście kilogramów więcej w momencie gdy organizm jest osłabiony... Poniżej prezentuje zdjęc