Święta, święta i po świętach jak mawia stare porzekadło - dziś już wszystko wróciło do normy, a ja na szczęście miałem święta przedłużone o jeszcze jeden dzień w zamian za to, że pracowałem w sobotę ツ Jutro koniec lenistwa i wracam do pracy, ale może to i dobrze bo siedzenie w domu i obżeranie się z pewnością mi nie służy...ツ Święta spędziliśmy całe w rozjazdach - pierwszy dzień to Lubaczów, Oleszyce i kończymy w Radymnie, zaś poniedziałek Wielkanocny spędzony u siostry - zleciało strasznie szybko, a to z pewnością Martyny nie cieszy, bo czas spędzony w domu skurczył się do kilku dni i już w niedziele wyjeżdzamy do Krakowa na kolejny maraton rehabilitacyjny - tym razem taki półtora miesięczny po 18.05 kiedy to rehabilitacje zamienimy na Lubelską klinikę okiełznywania tocznia. W piątek jedziemy do Rzeszowskiej kliniki na konsultacje z chirurgiem naczyniowym sprawdzić co tam słychać u stentów - mamy nadzieje, że nie będzie żadnego prima aprilis ze strony tętnicy ツ Trzymajcie ...
...czyli historia Motyla, który uczy się latać z podciętymi skrzydłami...